Dystans króciutki ale składający się z 13 okrążeń z jednym solidnym podjazdem. Nieźle się jeździło. Wczesna pora, bo już na rowerze kilka minut po 07:00, żywej duszy, cisza, spokój, śpiew ptaków i głęboki oddech po każdym podjeździe :)
Niestety skutki upadku piątkowego nadal widoczne. Ciężko się jeździ. Boli prawe udo, o dziwo nie to stłuczone. Przez to jakiekolwiek mocniejsze naciśnięcie na pedały równa się solidną porcją bólu.