Wyjechałem już około 06:30. Niestety pierwszy deszcz łapał mnie w Psarach. Na szczęście przeleciało szybko i do Siewierza był spokój. Od Siewierza w stronę DG ulicą Zagłębiowską wiało jak diabli, żeby po prostej jechać 20 km/h szok !!! niczym nad morzem podczas sztormu. Dało mi to nieźle popalić. Na Pogorii IV znów zaczęło padać i tak już do samego domu. Siewierz odwiedzę jeszcze raz ale już w bardziej sprzyjających warunkach. Liczyłem na więcej kilometrów dzisiaj, niestety wiatr i deszcze odebrały siły i ochotę na więcej.
Pomimo wczesnego wyjścia bo już około godziny 07:00 tym razem słońce dawało się we znaki już od samego rana. Jeszcze tyle potu nie wylałem na tej trasie. Po najcięższym kawałku trasy czyli na 50 km (po trzech największych podjazdach) byłem skonany a jeszcze na kole siadł mi jakiś gostek i tak trzymał się przez pewien czas a ja nawet nie miałem za bardzo sił, żeby go próbować zgubić. Liczyłem, że zmierzymy się na podjeździe w Toporowicach ale wcześniej gość skręcił na Warężyn. Generalnie po dojechaniu do domu padłem, wcześniej podjechałem do najbliższego sklepu kupując wodę do picia, musiałem wyglądać niezbyt ciekawie, bo ludzie w kolejce przepuścili mnie, żebym nie musiał stać :)
Wieczorem jeszcze basen z rodzinką. Tam trochę popływałem na sportowym dla rozluźnienia.
Trening na szosie. Stała trasa. Na rowerze już około 07:00 żeby uniknąć upałów. Biorąc pod uwagę, że spałem tylko trzy godziny i czułem nogi po tygodniowych treningach, to całkiem nieźle dzisiaj wyszło.
Dzisiaj dopadł mnie totalny leń. Nie chciało mi się nic, ani wyjść na dwór pojeździć ani w domu. Ale jakoś w końcu postanowiłem pod wieczór choć na chwilę wskoczyć na trenażer i trochę pokręcić przy relacji z TdF. I tak się jakoś rozkręciłem, że zrobiłem trening siłowy, cztery podjazdy po 10 minut każdy, kończąc na maksymalnym obciążeniu jakie można wygenerować na trenażerze.
Time: 1:32:13 Dist: 50 km Speed avg: 32.54 km/h Cad avg: 82
A w sobotę na szosę - mordka mi się śmieje na samą myśl :)
Dzisiaj standardowa trasa na szosie. Żeby ominąć upały wyjechałem z domu już po godzinie 06:00. Bardzo fajnie się jechało. Odpoczynek zrobił swoje co miało przełożenie na poprawę średniej prędkości.