Pobudka o 6:00. Za oknem słychać, że leje :/ Ale co tam, dzisiaj nic mnie od wyjścia na zewnątrz nie odciągnie. Wychodzę. Gdyby nie ten czasami porwisty wiatr było by naprawdę przyjemnie. Raz pada, raz nie. Ale spokojnie udaje się wykonać założenia treningowe. Jutro 3h w terenie - oj coś czuję, że potaplam się w błotku. W planach stok na Środuli a potem Góra Bukowa.
Ostatni rozruch przed jutrzejszym otwarciem sezonu. Jedna krótka tempówka, kilka mocniejszych depnięć, kilka sprintów i do domu. Już nic więcej nie da się zrobić :)
Miało być delikatnie. Trochę szosą, trochę lasami. Niestety kusiło by mocniej przycisnąć, szczególnie jak pojawił się jakiś bajker a było ich dzisiaj dużo. Więc kilka mocniejszych depnięć było.
Chłopaki MTBiker i Silvian dali mi namiary na ciekawy podjazd pod Górę Bukowa. Postanowiłem dzisiaj pojechać i sprawdzić. Faktycznie podjazdu nie znałem. Zapodałem muzę i dziabłem dziada 10 razy :) W pionie wyszło 495 metrów więc jak na nasze okolice - perełka :) W tamtą stronę szosą wokół Pogorii, z powrotem lasami.