Dzisiaj bieganie, ale po zwleczeniu się z łóżka zastanawiałem się czy wychodzić, termometr wskazywał -20 stopni. Postanowiłem spróbować i iść pobiegać blisko domu, jak coś to po prostu wrócę i tyle. W sumie udało się pobiegać 2 godziny. W trakcie trzy interwały więc pierwsza godzina szybko zleciała. Więcej było by dzisiaj ciężko, pod koniec, pomimo dwóch par grubych rękawic zaczęły marznąć ręce.
Dzisiaj padło na bieganie. Rano mróz -12 stopni ale przyjemnie. Pobiegłem przez Zieloną na Pogorię. Biegało się bardzo przyjemnie. W sumie 2.5 godziny i padła moja życiówka 22 km :)
Dzisiaj bieganie. Wyszła 1 godzina i 40 minut - dystans 15 km. Pobiegłem na boisko koło Doriana na Zagórzy i tam zrobiłem kilka kółek. Reszta po dzielnicy :)
Dopadła mnie jakaś infekcja w czwartek. Przez to dwa dni bez treningu. Dzisiaj dopiero lekko godzinka biegania. Niby tylko dwa dni wysokiej gorączki a organizm po wszystkim mocno osłabiony.
Ten czas szybko leci. A przed nami znów normalny długi tydzień :/
Plany treningowe na weekend lekko pokrzyżowała pogoda ale i tak nie ma co narzekać, jak na styczeń warunki fantastyczne dla kolarzy :)
Zaplanowanych miałem 6 godzin treningowych - udało zrobić się 5.
Piątek - godzina biegania, lekko, bo w sobotę miało być 2.5 godziny na rowerze. W sumie wyszło około 7.5 km - na trasie Mydlice - Hala Sportowa w Centrum. Tam pokręciłem się po parku i do domu.
Sobota - pogoda rano idealna. Trening zrobiony w okolicach Pogorii. 2.5 godziny w tym pięć 10-cio minutowych tempówek przedzielonych dwu-minutowymi odpoczynkami, reszta w tlenie. Poszło lekko i przyjemnie. Jednak dystans jakiś marny wyszedł - zaledwie 48 km :/
Niedziela - miało być 2.5 godziny w terenie. Pobudka o 6:00 a tutaj leje. Noc słabo przespana (choroba córki) przez co pogoda za oknem mnie złamała - wracam do łóżka, wtulam się w żonkę i zasypiam jak dziecko :) Udaje się zrealizować po części plany wieczorem, niestety po zmroku rower odpada, więc pozostaje bieganie. Czasu starcza na 1.5 godziny, w tym sześć 10-cio minutowych interwałów w strefie tempo. Dystans wyszedł ok. 12 km.
Weekend zaliczony do udanych i cały tydzień też, zamykam go z 8 godzinami treningowymi więc nie jest źle.
To był ostatni trening w tym roku. Miała być godzinna lekko na rowerze ale że pogoda z rana kiepskawa postanowiłem tę godzinkę pobiegać.
Nie będę się rozpisywał z jakimiś wielkimi podsumowaniami. Rok kończę z wykręconymi 8300 km. Było kilka startów - bardziej lub mniej udanych. Jest co poprawiać w 2012 r. :)
Wszystkim życzę wyśmienitej zabawy sylwestrowej a w nadchodzącym roku samych sukcesów sportowych i nie tylko !!!
Szczęśliwego Nowego Roku dla całej braci rowerowej !!!