Dopadła mnie jakaś infekcja w czwartek. Przez to dwa dni bez treningu. Dzisiaj dopiero lekko godzinka biegania. Niby tylko dwa dni wysokiej gorączki a organizm po wszystkim mocno osłabiony.
Miała być godzinka wedle samopoczucia. Ale samopoczucie było dzisiaj do d ... Jakiś niewyspany, zmaltretowany. Ledwo wsiadłem na to ustrojstwo. Ale jak już zacząłem kręcić to się tak wkręciłem, że wyszła mocna jazda.
Ten czas szybko leci. A przed nami znów normalny długi tydzień :/
Plany treningowe na weekend lekko pokrzyżowała pogoda ale i tak nie ma co narzekać, jak na styczeń warunki fantastyczne dla kolarzy :)
Zaplanowanych miałem 6 godzin treningowych - udało zrobić się 5.
Piątek - godzina biegania, lekko, bo w sobotę miało być 2.5 godziny na rowerze. W sumie wyszło około 7.5 km - na trasie Mydlice - Hala Sportowa w Centrum. Tam pokręciłem się po parku i do domu.
Sobota - pogoda rano idealna. Trening zrobiony w okolicach Pogorii. 2.5 godziny w tym pięć 10-cio minutowych tempówek przedzielonych dwu-minutowymi odpoczynkami, reszta w tlenie. Poszło lekko i przyjemnie. Jednak dystans jakiś marny wyszedł - zaledwie 48 km :/
Niedziela - miało być 2.5 godziny w terenie. Pobudka o 6:00 a tutaj leje. Noc słabo przespana (choroba córki) przez co pogoda za oknem mnie złamała - wracam do łóżka, wtulam się w żonkę i zasypiam jak dziecko :) Udaje się zrealizować po części plany wieczorem, niestety po zmroku rower odpada, więc pozostaje bieganie. Czasu starcza na 1.5 godziny, w tym sześć 10-cio minutowych interwałów w strefie tempo. Dystans wyszedł ok. 12 km.
Weekend zaliczony do udanych i cały tydzień też, zamykam go z 8 godzinami treningowymi więc nie jest źle.