Powoli trzeba wsiadać na rower startowy żeby przywyknąć. Dzisiaj 2.5 godziny po lasach wokół Pogorii. Rano poniżej zera więc zero błota. Jeździło się zacnie. Po osłabieniu już chyba nie ma ani śladu. Dwie przygody z wilczurami, które chciały mnie dopaść, jeden z długim łańcuchem u szyi :/ Na szczęście w porę zasłoniłem się rowerem i wystarczyło na nie ponapierać żeby odpuściły. Ale gaz już miałem w pogotowiu - z takimi bydlakami nie ma żartów.
Dzisiaj 3h. Wskoczyłem dzisiaj do lasu. Rano -5 stopni, więc błoto zmarznięte - jeździło się świetnie. Mocnym tempem ale w tlenowej. Na koniec przetestowałem świeżo otwartą myjnię tuż koło mojego bloku. Super! teraz za 2 zł można po każdej wycieczce wymyć rowerek :)
Dzisiaj mocniejsze interwały. Z obawy, że rano może być przymrozek i ślisko na drogach wybrałem się na stadion do Zagórza. Od rana słońce aż miło. W sumie wyszło 1h 20min. Jutro powinno bez przeszkód udać się pojeździć zaplanowane 3h.
No dzisiaj było ciężko. Ciężko znaleźć dogodne miejsce, nie zasypane po ośki w kołach, do zrobienia interwałów. Lasek koło Mydlic odpada, pojechałem na stadion na Zagórze koło Doriana. Tam jeszcze gorzej, zasypane totalnie. Obieram kurs na Pogorię. Liczyłem, że biegacze, których tam dość sporo, wydeptali jakieś ścieżki i będzie przejezdnie. Udało się. Momentami warunki ciężkie ale to sprzyjało utrzymywaniu pulsu w wysokich strefach. W sumie wyszły dwa kółka. Potem obrałem kierunek na dom przez centrum i halę sportową. Łącznie 2 godziny mocnego kręcenia. Ha ... jeszcze żadnej gleby w tym roku :)
1h 30m w terenie. Dzisiaj miało być lekko więc pokręciłem się trochę po okolicznych laskach i parkach. Od rana świeci słońce więc jest super, no może mogło by być ciut cieplej :)