Dzisiaj ze szkolenia urwałem się wcześniej. Do domu i na trenażer. Ciężko było, dwie godziny się wlekły. Najpierw jeden odcinek SG1 i patom muza. Jakoś zleciało. Jutro jak nie będzie padać - w tej chwili leje - to idę biegać.
Od dwóch dni planowałem gdzie pojadę. Wreszcie sobota miała być ładna. Rano pobudka o 6:30, szybkie ubieranie i na rower. Tyle co wyszedłem a tu pod klatką odpada mi (pękła) przelotka utrzymująca linkę tylnej przerzutki. Na szybko nie byłem w stanie nic zrobić, kląłem przy tym jak szewc, niby można było jechać ale z dyndającą linką i nie działająca tylną przerzutką - dostępne najmniejsze przełożenie. No nic, szybka decyzja, rower z powrotem do domu. A ja zmieniłem tylko obuwie i poszedłem biegać. I tak pohasałem po okolicy przez godzinę. Jak to mówią "jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma". Przelotka już upatrzona na allegro, tym razem metalowa za jedyne 5 zł :)
Wieczorne bieganie po Bemowie. Fajnie było, mgła, cisza, mało ludzi na osiedlu, można było się zadumać nad tym i owym w trakcie. W sumie 40 minut bieganie.