Za oknem leje więc nie pozostało nic innego jak pokręcić w domu. Sześć interwałów ( 3 minuty, kad. 100-110, 6) potem dokręcenie do 50 km. Dzisiaj nie mogłem osiągnąć wyższego pulsu niż 172 choć próbowałem na różne sposoby - albo tak dobrze się czuje, w sumie wypoczęty, ostatnia jazda w zeszły czwartek albo jest coś nie tak ... hm ... ???
Dzisiaj, po dwóch dniach luźniejszych, mocniejszy trening. Najpierw rozgrzewka, potem sześć interwałów po 2.5 minuty każdy, tak aby osiągnąć puls na poziomie 95% i go przez pewien czas utrzymać. Potem dokręcenie do równych 50 km.
Znów pada !!! a mnie boli prawy bark i lewa łydka, że o siniakach nie wspomnę - to wynik sponiewierania mnie przez trasę w Zdzieszowicach. Jeszcze dzisiaj w nocy miałem koszmary z błotem w tle :) Dzisiaj wskoczyłem na trenażer żeby trochę się rozruszać. Spodziewałem się, że noga będzie doskwierać podczas kręcenia ale nic z tych rzeczy, więc po paru minutach podkręciłem i tempo i obciążenie.
Miało być luźniej a wyszło trochę mocniej. Przy okazji film "Moon" - całkiem całkiem. Teraz cztery dni wolnego więc jest szansa na pokręcenie w terenie.
A jak już pisałem wcześniej to i teraz wpiszę strefy: HR zone 1 (104/132) 00:27:08 min. 28% HR zone 2 (132/151) 01:00:00 min. 62% HR zone 3 (151/189) 00:05:32 min. 6%
Niestety za oknem leje więc pozostał trenażer. Jakoś ciężko było się zebrać. Początek słaby, jakaś zadyszka. Postanowiłem utrzymywać kadencję na poziomi 100 obr., dobrałem więc niewielkie obciążenie i tak jakoś się rozkręciłem. Po godzinie zrobiłem sześć interwałów intensywnych. Zadziwiająco ciężej było wejść na wysokie pulsy w okolicach 95%. W zeszłym tygodniu robiłem to na wiele mniejszym obciążeniu, teraz musiałem sporo mocniej podkręcić trenażer.
Strefy: HR zone 1 (104/132) 38:39 min. 32% HR zone 2 (132/151) 42:41 min. 36% HR zone 3 (151/189) 38:32 min. 32%
Z braku czasu wybrałem trenażer. Dodatkowo boli mnie gardło więc wolałem nie ryzykować przewiania na dworze, pogoda pod wieczór się skiepściła i dość mocno wiał zimny wiatr. Postanowiłem zrobić krótką serię z interwałami intensywnymi jednak tym razem nie według treningu wpisanego w pulsiaka tylko według swoich obserwacji :). I tak na bardzo wysokiej kadencji (110) wchodziłem na 95% pulsu maksymalnego i po przekroczeniu tej granicy kręciłem jeszcze przez około 30 sekund. Obciążenie na trenażerze maksymalne, w rowerze z przodu młynek. Ogólnie wrażenia po wejściu w tak wysokie tętna całkiem niezłe, byłem w stanie tak kręcić dość długo, ograniczeniem były nogi, które w pewnym momencie zaczęły domagać się zmniejszenia tempa.
Trochę danych nt. stref na przyszłość do porównań:
HR zone 1 (104/132) 06:36 min. 18% HR zone 2 (132/151) 11:08 min. 31% HR zone 3 (151/189) 18:16 min. 50%
Pogoda kiepska, rower z uwagi na przeprowadzkę na nowe mieszkanie w Warszawie jeszcze nie przygotowany do wyjścia w teren. Ale właśnie w tym nowym mieszkaniu mam pokój z balkonem. I tak przyszedł mi do głowy pomysł by wystawić trenażer na balkon i tam na umówmy się "świeżym powietrzu" trochę pokręcić. No i tak też zrobiłem. Kręciło się zacnie, zrobiłem interwały extensywne - w sumie osiem. Widok z balkonu (9 piętro) na ulicę Człuchowską całkiem fajny więc można było powpatrywać się na ruch na ulicy i chodzących ludzi. W dni deszczowe spokojnie będzie można uskuteczniać taki trening nie musząc dusić się w pokoju.
Dzisiaj interwały extensywne. Ale było ciężko. Zrobiłem tylko siedem serii. Już dawno się tak nie umęczyłem na treningu aż w butach mi chlupało jak bym po kałuży się przejechał - szok !